Czy ktoś widział dziub-dziuba

Od kilku dni kibice Fradiego (czyli FTC – klubu piłkarskiego Ferencváros) żyją zmianą jaką zaproponowały im władze klubu, które postanowiły wymienić stadionową maskotkę popularnego orła na nowszy model. Uznano, że dotychczasowa jest już niemodna, nie dość europejska i obiecano wersję bardziej dynamiczną i estetyczną. Stary orzeł poczuł się dotknięty tą decyzją, tym bardziej że oznajmiono mu, że zmiany życzyli sobie sami kibice, tak w ankietach wypowiedziało się 63% z nich.

I tu nastąpiło wielkie rozczarowanie, żeby nie powiedzieć oburzenie tych ostatnich, którzy po prezentacji następcy, jaka miała miejsce na czwartkowej konferencji prasowej, nie widzą w nim w ogóle orła, a raczej strusia, kurczaka, papugę, zezowatego wróbla czy sowę na haju skrzyżowaną z pelikanem (czyżby dziub-dziub?). Mnie przypomina on raczej pisklaka, a wiadomo że pisklęta orłów nie są zbyt urodziwe. Może o to właśnie chodziło i jest szansa, że do czasu kiedy po raz pierwszy zostanie pokazany na stadionie, tzn. do najbliższego meczu z Ujpestem 12 kwietnia, orzeł wypięknieje. W przeciwnym razie kibice przeciwników będą mieli wielki powód do radości.

stary

nowy

Reklama

Odszedł ostatni ze Złotej Jedenastki

buzanszky-jeno fot.starity.hu

Śmierć Jenő Buzánszkyego, ostatniego z największych węgierskich piłkarzy, zawodnika legendarnej Złotej Jedenastki. Słynny piłkarz zmarł 11 stycznia wieczorem w szpitalu w Esztergom. Na swoim fb premier Orban napisał: „Odszedł ostatni Mohikanin. Bóg z Tobą, wujku Jenő”.

Jenő Buzánszky razem ze swoim zespołem zdobył tytuł mistrza olimpijskiego (złoto na Olimpiadzie w Helsinkach w 1952 roku) i srebrny medal Mistrzostw Świata (1954 r w Szwajcarii) – choć do dziś panuje przekonanie, że w wypadku tej drużyny było to „tylko” drugie miejsce – wielu uznawało ich za pewnych faworytów.

Swą wielką karierę prawego obrońcy rozpoczął w Vasutas Dombovar (1938-1946). Później grał  w VSK Pécs (1946-1947), a w końcu w klubie w Dorog (1947-60). Rozegrał 274 mecze ligowe, w drużynie narodowej 48 razy. Na mistrzostwach świata 1954 rozegranych w Szwajcarii, grał i to z efektami w każdym z 5 rozegranych przez Węgrów meczów. Brał udział w słynnym rozgromieniu Anglików na Wembley w 1953 roku (Węgrzy wygrali wtedy 6:3).

Sportowiec zmarł w wieku 89 lat. Był zawsze bardzo dumny z faktu, że był częścią Złotej Jedenastki, ale nie spędzał swego życia na patrzeniu w przeszłość. Nigdy nie myślał o emigracji. Pragnął żyć długo, co najmniej 100 lat – nie udało się.

Mistrzostwa Europy też w Budapeszcie

Na Węgrzech rozegrane zostaną 3 mecze grupowe i jeden 1/8 finałów Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2020 roku – w piątek swoją decyzję ogłosiła UEFA (mecze odbędą się w 13 różnych miastach Europy, półfinały i finał przyznano Londynowi). Na Węgrzech mecze zostaną rozegrane na powstającym w Budapeszcie Stadionie Narodowym im. Ferenca Puskasa.

Węgrzy są zadowoleni, gdyż dostali dokładnie to o co wnioskowali, choć można podejrzewać, że po cichu mieli większe ambicje, ale formalnie tego nie okazywali. W moim poście sprzed kilku tygodni opisywałam już ostrożną węgierską taktykę dotyczącą możliwości zorganizowania w Budapeszcie letnich igrzysk olimpijskich. Już wtedy wspominano, że ewentualna organizacja meczów Mistrzostw Europy, ich przyznanie Budapesztowi będzie kolejnym krokiem do rozważania takiego wniosku. Jak widać ta taktyka małych kroków może być całkiem efektywna.

Nowy stadion Puskása

W czwartek zaprezentowano wizualizację nowego Stadionu Narodowego im. Ferenca Puskása w Budapeszcie. Osobliwością stadionu jest to, że zostanie on zbudowany na bazie starego niszczejącego obiektu, który powstał w latach powojennych, noszącego niegdyś nazwę Stadionu Ludowego – Népstadion, zmienioną na im. Puskása w 2002 roku. Przestrzeń pod trybunami wypełnią biura, hotel na 180 miejsc, centrum konferencyjne, muzeum sportu oraz laboratorium diagnostyczne, będące zapleczem dla medycyny sportowej. Na koronie stadionu powstanie dostępna dla wszystkich panoramiczna bieżnia. Stadion na 68 tys. miejsc siedzących w czasie koncertów pomieści 80 tys. widzów. Będzie mógł być wykorzystywany jako centrum treningowe, do zawodów w 20 różnych dziedzinach sportu, do organizacji dużych imprez masowych, koncertów.

Węgrzy mają nadzieję na zorganizowanie tu finałów Ligii Mistrzów oraz niektórych meczów Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2020 roku (odbędą się w 13 różnych miastach Europy – gospodarze zostaną wybrani we wrześniu 2014 roku). Szacunkowe koszty rozpoczynającej się w przyszłym roku budowy stadionu to ok. 300 mln EUR (100 miliardów Ft). Obiekt ma być gotowy w 2018 roku.

Parę ciekawostek dotyczących starego stadionu. Przy jego budowie mniej lub bardziej ochotniczo pracowały całe rzesze Węgrów, w tym sam Puskás i członkowie słynnej drużyny. Na otwarcie w 1953 roku przybył Amerykanin Avery Brundage, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Honorowego gościa umieszczono jednak na… trybunie prasowej, ponieważ Rákosi nie był w stanie dzielić loży VIPowskiej z obywatelem imperialistycznego państwa. Obiekt odegrał rolę stadionu olimpijskiego w filmie Spielberga Monachium. Nazywany był stadionem Złotej Jedenastki (węg. Aranycsapat), to tutaj w 1954 roku Węgrzy pokonali Anglików 7:1.

Chociaż Węgrzy uważają, że stan obiektu jest bardzo zły, to jednak daleko mu do tego jak wyglądał stadion X-lecia w Warszawie. Obiekt był sukcesywnie modernizowany i praktycznie do dzisiaj rozgrywane były na nim duże zawody, w tym mecze reprezentacji piłkarskiej Węgier. Jednak od początku nie spełniał ambicji projektantów, którzy zaplanowali go na 100 tys. widzów, ale jak to bywało z wielkimi dziełami komunizmu pozostało to w sferze planów. W efekcie charakterystyczne pylony podtrzymywały trybunę tylko z jednej strony, sprawiając prowizoryczne wrażenie. W ostatnich latach próbowano dostosować stadion do różnych międzynarodowych norm, pogłębiając tylko wrażenie architektonicznego chaosu. W końcu faktem stała się konieczność budowy nowego obiektu, tym bardziej, że na Węgrach olbrzymie wrażenie zrobił Stadion Narodowy wybudowany w Warszawie i wiele artykułów na ten temat ilustrowano polskim przykładem.

Początkowe koncepcje mówiły o budowie całkiem nowego obiektu, a nawet o ulokowaniu go w zupełnie innym miejscu. Zwyciężyła jednak koncepcja stadionu w stadionie wykorzystująca architektoniczne detale w postaci istniejących podpór, będąca swoistym dokończeniem pierwotnego planu budowy, co może dziwić z uwagi na komunistyczną przeszłość stadionu. Węgrzy łączą go jednak raczej z historią Złotej Jedenastki i wielkimi sukcesami w piłce nożnej. Moim zdaniem nieprzypadkowym jest zbiegnięcie się tej decyzji z dwoma innymi wydarzeniami. Pierwsze z nich to rozpoczęcie prac modernizacyjnych na pobliskim velodromie, który ma zostać zamieniony w nowoczesny obiekt, oprócz dotychczasowych funkcji dający dużo różnych możliwości nieoczywistych dla tego typu obiektów. Drugie to deklaracja Zsolta Borkai, szefa Węgierskiego Komitetu Olimpijskiego, który w rozmowie z Napi Gazdaság uznał za realną kandydaturę Budapesztu do organizacji Igrzysk Olimpijskich w roku 2028. Z drugiej jednak strony jego deklaracje są ostrożne i choć za dość oczywiste uznał wybudowanie kompleksu obiektów sportowych (oprócz wymienionych wcześniej planowana jest modernizacja znajdującej się w sąsiedztwie stadionu Hali Sportowej Körcsarnok, przebudowa pobliskiej hali im. Aladára Gerevicha, projekt budowy nowego kompleksu pływackiego przy kąpielisku Dagály), to widać że nie ma już tej pewności czy uda się dostosować do tych potrzeb infrastrukturę, np. budowa dróg, lotnisk itp.

Trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do różnych polskich organizatorów olimpiad, Borkai dość ostrożnie podsyca nadzieje (chęć organizacji olimpiady na Węgrzech deklarowano już od czasów przedwojennych), tak by nie narazić później rządu na śmieszność lub jeśli nadejdzie kryzys finansowy na zarzut topienia publicznych pieniędzy w nierealnych przedsięwzięciach olimpijskich. Dużo prościej będzie się wytłumaczyć z budowy pojedynczych obiektów o uniwersalnym zastosowaniu niż z rozdmuchanego projektu olimpijskiego. Jeśli przed momentem złożenia aplikacji w roku 2019 powstaną nowoczesne, skoncentrowane w sercu miasta obiekty w sąsiedztwie jednego z głównych węzłów komunikacyjnych, jakim jest dworzec Keleti i krzyżujące się na nim 2 linie metra, to niewątpliwie będzie to silny atut w ubieganiu się o organizację Olimpiady. Muszę przyznać, że takie podejście o wiele bardziej do mnie przemawia niż to co zaprezentowały Kraków i Zakopane. W takim ujęciu wcześniejsza organizacja na nowym Stadionie Narodowym finałów Mistrzostw Europy byłaby swoistym sprawdzianem możliwości Węgrów.

 Galeria zdjęć nowego stadionu Puskása ze strony mnsk.hu

Tak ze starego stadionu powstanie nowy:

 

A tu stadion i jego okolice z socrealistycznymi dekoracjami. Zdjęcia zrobiłam kilka lat temu.

Młode węgierskie VIPy

W czasie wczorajszych negocjacji w Brukseli, gdzie w Parlamencie Europejskim spotkali się wszyscy szefowie państw EU zaprezentowany został nowy plecak Orbána. Nowy plecak oczywiście jest z mistrzostw świata w Brazylii, w kolorystyce żółto zielonej z przewagą zieleni. Pierwszy plecak z mistrzostw Europy stał się tak słynny, że trafił do Muzeum Narodowego (pisałam o tym tutaj), brak jest jednak informacji co stało się z zaprezentowanym na wiosnę plecakiem, który również był w kolorach brazylijskiego mundialu, choć miał zdecydowanie bardziej młodzieżowy charakter od obecnego – zdobiła go maskotka mundialu – pancernik.

Media pokpiwają, że premier dostał plecak od syna w zamian za VIPowskie miejsce na trybunie stadionu Maracana, gdzie odbył się finał mistrzostw świata. Skandal z obecnością syna premiera na tej trybunie związany jest głównie z faktem, że Orbán deklarował swój wyjazd na finały jako prywatny. Media zbulwersował jednak nie fakt, że sam premier pojawił się na trybunie VIPowskiej (nie płacąc za to ani grosza) bo przecież obecność węgierskiego premiera pomiędzy wielkimi tego świata (premier siedział bezpośrednio przed Angelą Merkel i Władimirem Putinem) dodaje splendoru, ale że razem z nim był tam jego syn. Jak widać na zdjęciach głowy innych państw raczej przybyły same.

Syn premiera chcąc ratować sytuację napisał list do portalu 444, który całą sprawę nagłośnił jako pierwszy, żądając zaprzestania publikacji na jego temat jako osoby prywatnej. Oczywiście takie stwierdzenie tylko dolało oliwy do ognia i media zaczęły szydzić, że osób prywatnych nie wpuszcza się na taką trybunę oraz że syn premiera raczej nie powinien się spodziewać, że ktoś uzna jego prywatność. W dyskusji jako przykład zaczęto podawać sytuacje dzieci głów państw sąsiednich i oczywiście na pierwszym miejscu znalazły się dzieci premiera Tuska. Komentatorzy wskazali, że polskie młode VIPy nie mają problemu w kontakcie z mediami, choć poruszane tematy nie zawsze są dla nich łatwe, jak to było w przypadku syna premiera Tuska. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że prawo do ochrony prywatności, na które powołuje się syn premiera, zostało wprowadzone jedną z najbardziej kontrowersyjnych ustaw jakiś czas temu przez jego ojca i można odnieść wrażenie, że sprawdzają się przepowiednie opozycji z prowadzonej wtedy dyskusji. Cała sprawa zaowocowała serią internetowych memów z synem premiera Orbána w roli głównej.

Gáspár Orbán ma też pretensje do prasy, że wciąż przedstawia go jako syna premiera, on wolałby jednak gdyby oceniano go za jego własne osiągnięcia (wiedzieliście, że młody Orbán jest piłkarzem? Gra w klubie Puskás Akadémia FC, czyli ze stadionu ma w sumie bardzo blisko do domu :)). Zaproszenie na mistrzostwa Orbán dostał od FIFA, przysłano mu 2 bezpłatne bilety. Na biletach z imprez masowych tego typu jest uwaga, że uczestnicy wyrażają zgodę na upublicznienie zdjęć i nagrań z imprezy. W końcu nie był to niedzielny rodzinny obiad. Należało liczyć się z tym, że w prasie ukaże się mnóstwo zdjęć siedzącej w ich sąsiedztwie Merkel, tak więc młody Gáspár mógł pomyśleć o tym wcześniej i poprosić o nie VIPowskie miejsca.

O ile na wcześniejszych meczach Gáspár wybierał zwykłą trybunę i raczej unikał mediów, a ostatnio nie pojawiał się nawet na publikowanych w prasie rodzinnych zdjęciach premiera, to listem do prasy wywołał tylko odwrotny skutek i burzę artykułów na swój temat. Jego siostra Ráhel z kolei nie ma problemu z tym, że media zajmują się jej osobą. Bardzo często pojawia się na różnych imprezach w towarzystwie gwiazd i ludzi znanych z TV.

Zainteresowaniem mediów młodym Orbánem oburzył się też Tamás Deutsch, poseł Fideszu do PE, będący medialnym Kłopotkiem Węgier (ale słabość do sekretarek raczej zbliża go do Pawlaka). Deutsch na swoim profilu na fb zwrócił się bezpośrednio do autora artykułu z portalu 444, nazywając go cyber-pedofilem, skoro taką przyjemność odnajduje w zajmowaniu się dziećmi polityków i twierdząc że ani Gáspár ani kibicująca Kostaryce dziewczyna o wielkich piersiach nie staną się osobami publicznymi od tego, że wielu ludzi widziało ich w TV.

Update 17.07: Gáspár Orbán właśnie zrezygnował z kariery w zawodowym futbolu i nie jest już zawodnikiem Puskás Akadémia FC. Akademia Puskasa nie komentuje decyzji młodego Orbána. Można się tylko domyślać, że miały na nią wpływ wydarzenia ostatnich dni.

Teqball czyli jak połączyć futbol z ping-pongiem

Kolejny węgierski wynalazek z kickstartera. Połączenie ping-ponga z futbolem. Piłki nożnej raczej nie zrewolucjonizuje, ale jako ciekawa odmiana jednego jak i drugiego ma szansę stać się nową alternatywą dla tych tradycyjnych sportów. Jego twórcy próbują właśnie zebrać pieniądze na kickstarterze na rozwijanie projektu.

W Teqball grać może 2 lub 4 zawodników, potrzebny jest stół podobny do tego jak w tenisie stołowym i piłka – zwyczajna futbolówka. Na pomysł gry wpadli dwaj Węgrzy Gábor Borsányi i Viktor Huszár, według których futbol stał się w ostatnich latach tak agresywny, że przydałaby się jego nowa wersja powodująca mniej kontuzji. Dlatego po długich badaniach naukowych i wyliczeniach wymyślili projekt stołu, na którym można grać piłką futbolową.

Dopełnieniem gry jest softwer, pozwalający w realnym czasie śledzić czy zawodnicy grają zgodnie z ustalonymi zasadami. System przygotowuje statystyki dotyczące gry każdego z graczy i zapisuje punkty. Ponoć zainteresowanie wyrażają znani gracze i trenerzy tradycyjnej piłki nożnej.

Czy Teqball przyjmie się jako forma profesjonalnego treningu lub po prostu dobrej zabawy? Mnie się podoba. Oceńcie sami. Tu film prezentujący reguły gry. Teqball będzie można wypróbować osobiście na zbliżającym się festiwalu Volt w Sopronie (2-6 lipca 2014).

Węgrzy żegnają Gyulę Grosicsa

W piątek po długiej chorobie zmarł Gyula Grosics, bramkarz legendarnej Złotej Jedenastki (Aranycsapat). Miał 88 lat. Grosics, Bozsik, Kocsis, Hidegkuti, Puskás i Czibor – te nazwiska znane są sympatykom futbolu na całym świecie. Grosics nazywany był Czarną Panterą (Fekete Párduc) od koloru stroju, różnego od tych noszonych przez kolegów z pola, co było nietypowe dla bramkarza w tamtych czasach. Wymieniany jest jako ten, który zrewolucjonizował grę bramkarzy, grając często jako dodatkowy obrońca drużyny. Technicznie nie ustępował w kopaniu piłki kolegom grającym w polu. Zawsze powtarzał: „Na boisku grało pięciu genialnych zawodników: Bozsik, Kocsis, Hidegkuti, Puskás i Czibor. Potrafiliśmy wygrać nawet jeśli tylko jeden z nich był w szczytowej formie. Jeśli dwóch – mogliśmy rzucić na kolana najlepsze drużyny świata. Jeśli trzech lub czterech – wtedy byliśmy w stanie pobić Anglików aż 6:3 i 7:1 albo Włochów w Rzymie 3:0.”

Mundial 2014 w Budapeszcie

Odwiedzający w najbliższych tygodniach Budapeszt fani Mundialu będą musieli sprawdzić jeszcze jedną rzecz. Jak by tu obejrzeć mecze Mistrzostw Świata w miłej atmosferze i na odpowiednim sprzęcie.

W czasie poprzednich mistrzostw zorganizowanych przez Niemcy i RPA nie było problemu, który jawi się przed organizatorami imprez dla kibiców podczas tego Mundialu, a mianowicie różnicy czasu. Wiadomo, że niektóre mecze będą rozpoczynać się o północy czasu budapesztańskiego, jeden nawet o trzeciej. Oczywiście nie będzie to problem dla odwiedzających Budapeszt turystów czy prawdziwych fanów futbolu, ale może stanowić problem dla organizatorów imprez masowych. Konieczność dostosowania się do ciszy nocnej obowiązującej od godziny 22.00 jest na tyle poważna, że o mały włos stałaby się przyczyną odwołania słynnego festiwalu Sziget pomimo to, że ten jest przecież organizowany na wyspie i niewątpliwie stanowi istotny element promocji Węgier i ich turystycznego biznesu.

Postaram się więc prześledzić dla Was doniesienia tropicieli okazji do świętowania futbolowego karnawału.

  • Na Placu Wolności, na którym cztery lata temu znajdowało się centralne „kino” futbolowe, w tym roku również będzie można podziwiać zmagania piłkarzy, ale niekoniecznie na żywo, bo godziny otwarcia w tygodniu to 8.00 do 24.00 a w weekendy 10.00 do 24.00. Organizatorem jest jak zwykle browar Borsodi. Na poprzednich mistrzostwach mecze gromadziły tu nawet 5000 widzów. Link do focimozi.
  • Moim zdaniem fajniejszym miejscem może okazać się klub Akvárium (dawny Gödör) na placu Erzsébet tér. Organizatorzy informują o trzech miejscach, w których będzie można oglądać mecze, w tym na imponujących rozmiarów ekranie LED: Taras, Aqua Bistro i Nagy Hall.
  • Budapest Park przygotowano tu ogródek piwny, otwarte do rana więc można oglądać też nocne transmisje lub skorzystać z innych atrakcji, np. odbywających się obok koncertów. 1095 Budapest, Soroksári út 60
  • Grund (w VIII dzielnicy, Nagytemplom u. 30) – pomieści ok. 500 osób. Do godz.22.00 duży ogród, po 22.00 – mniejszy dziedziniec na tyłach klubu.
  • Városliget – tu transmisje w Kertem (Olof Palme sétány 3)
  • WestEnd – na dachu centrum handlowego otwarty będzie VB Terasz

I oczywiście mnóstwo pubów – jeśli macie jakieś sprawdzone możecie dodawać do listy.

Mecze transmitować będzie program 1 węgierskiej telewizji m1

 

Stadion pośrodku niczego

Otwarcie stadionu Pancho Aréna w Felcsút ma nastąpić 21 kwietnia. Pancho to zdrobnienie od Francisco, tak nazywano w Hiszpanii Ferenca Puskása. Zbudowany według koncepcji zmarłego w 2011 roku Imre Makovecza stadion jest niewątpliwie piękny, ale kontrowersje wzbudza jego położenie na dalekiej prowincji i absurdalna bliskość wiejskiej chaty premiera Orbána. Stadion kosztował 3.8 mld forintów. Węgrzy zadają sobie pytanie czy budowa była konieczna i czy pieniędzy nie należało przeznaczyć raczej na inne ważniejsze cele, np. na szpitale. Tu do obejrzenia film nakręcony przez reporterów Népszabadság i dla porównania  film ze strony Akademii Puskása. Galeria zdjęć.

Węgrzy w polskiej piłce

Rozmowa z dr. Péterem Szegedim, socjologiem, historykiem sportu.

B: Rozmawiamy po polsku czy po węgiersku? Mówisz po polsku, prawda?

P.SZ: Trochę. Rozmawiajmy jednak po węgiersku.

B: Skąd zainteresowanie Polską i językiem polskim?

P.SZ: Jeszcze z czasów studenckich. Mieszkałem w akademiku i poznałem tam Polaków, którzy przebywali na Węgrzech na stypendium. Zaprzyjaźniliśmy się, do dziś utrzymujemy kontakty. Od tamtego czasu wiele razy odwiedziłem Polskę. Bardzo mi się spodobał Wasz kraj i dlatego zacząłem uczyć się języka polskiego na ELTE.

B: Jesteś socjologiem, ekspertem od piłki nożnej i zawodowo zajmujesz się historią węgierskiego futbolu. Czy to miłość z czasów dzieciństwa?

P.Sz: Tak, zaczęło się już w dzieciństwie, kiedy jako mały chłopiec zostałem kibicem klubu DVSC (Debreceni Vasutas Sportklub – Debreczyński Kolejowy Klub Sportowy) i tak zostało do dzisiaj. Klub jest obecnie najlepszą drużyną piłkarską na Węgrzech, a 5 lat temu dostał się nawet do Ligi Mistrzów. W Debreczynie buduje się właśnie nowy stadion klubu.

B: Wracając do Twojej pracy. Czy jest o czym pisać, zważywszy że czasy świetności węgierskiej piłki mamy już dawno za sobą, a sukcesy Węgrzy odnoszą raczej w piłce wodnej.

P.SZ: I ręcznej. Zajmuję się przede wszystkim historią i to głównie tą do roku 1945, a wtedy działo się dużo.

B: Jako człowiek, który o węgierskiej piłce wie wszystko mógłbyś nam coś powiedzieć o historii związków polsko-węgierskich w tej dziedzinie sportu? Czy w ogóle były takie?

P.Sz: Były, w zasadzie do lat 70. Ale kiedy pierwszy raz usłyszałem to pytanie z ust Jánosa Tischlera, dyrektora Instytutu Węgierskiego w Warszawie, musiałem się dłuższą chwilę zastanowić. Pytanie padło w związku z wystawą pt. Bratanki na boisku organizowaną w Instytucie z okazji Euro 2012.

Okazuje się, że było trochę takich wspólnych epizodów. Podam kilka przykładów. Węgrzy mają dłuższe tradycje piłkarskie niż Polacy i początki polskiej piłki to właśnie obecność wielu węgierskich szkoleniowców w Waszym kraju. Np. trenerem pierwszej polskiej drużyny piłkarskiej, Cracovii był Węgier, Imre Pozsonyi. To również on został selekcjonerem pierwszej polskiej drużyny narodowej. Było to w roku 1921, kiedy to polska reprezentacja rozegrała swój pierwszy w historii międzynarodowy mecz, właśnie w Budapeszcie. W tamtych czasach wiele polskich klubów było trenowanych przez Węgrów. Do 1945 roku trzy z nich zdobyły mistrzostwo Polski: w 1921 roku Cracovia z Imre Pozsonyim, w 1929 roku Warta Poznań z Bélą Fürstem oraz w roku 1938 Ruch Chorzów z Ferencem Foglem. Jeszcze jedna ciekawostka: ostatni mecz polskiej reprezentacji rozegrany tuż przed wybuchem II wojny światowej, w sierpniu, odbył się w Warszawie z Węgrami.

Po 1945 roku w ramach współpracy krajów socjalistycznych znów wielu Węgrów szkoliło polskie zespoły i aż 10 z nich udało się zdobyć tytuł mistrzowski. Najlepszym i najsłynniejszym z nich był Géza Kalocsay, szkoleniowiec Górnika Zabrze, zdobywcy tytułu mistrzowskiego w 1967 roku.

B: To trenerzy, a zawodnicy? Grywali w polskich drużynach?

P.Sz: Nie zdarzało się to zbyt często. Najbardziej znanym zawodnikiem był Imre Schlosser, który na Węgrzech mistrzostwo zdobył aż 13 razy, w Wiśle Kraków był trenerem, ale bardzo krótko i z niewielkimi efektami. Wspomnę jeszcze o Rezső Patkoló, który nie był tak sławny jak Schlosser, ale w Polsce mieszkał przez wiele lat, tam też zmarł w 1992 roku. Był w reprezentacji Węgier i Polski, grał m.in. w Wiśle Kraków, Stali Stalowa Wola i Kujawiaku Włocławek.

B: Nie były to zatem intensywne kontakty.

P.Sz: Do lat 70 piłka węgierska stała na wysokim poziomie, podczas gdy Polacy sukcesy zaczęli odnosić później. Tak więc z punktu widzenia Węgrów Polacy nie byli dla nich najważniejszymi partnerami. Były to raczej takie kraje jak Austria, Czechosłowacja czy Włochy. Węgierscy szkoleniowcy największe sukcesy odnosili we włoskich klubach, takich jak Juventus, Milan, Inter, ale też w Benfice Lisbona, Bayern Monachium czy FC Barcelona. Kibicom piłkarskim na pewno nieobce są nazwiska Béli Guttmana, Árpáda Weisza czy wreszcie Ferenca Puskása. Mógłbym o tym mówić przez wiele godzin.

B: A tyle czasu nie mamy.

P.Sz: Może jeszcze na zakończenie jako ciekawostkę przypomnę, że Polacy spotkali się z Węgrami w finale na olimpiadzie w Monachium w 1972 roku. Polska wygrała 2:1. Na stronie magyarfutball.hu dostępne są nagrania z tego meczu.

B: Musimy chyba zorganizować jakiś mecz Polonia kontra węgierscy przyjaciele. Wziąłbyś udział? Na jakiej pozycji byś zagrał?

P.Sz: Byłbym trenerem! (śmiech)