O tym, że lotnisko to odrębny mikrokosmos przekonywali nas już tacy znakomici aktorzy jak Tom Hanks i George Clooney. Tę przestrzeń, zaludnioną przez współczesnych wędrowców którzy niekiedy stają się koczownikami, postanowili wykorzystać współtwórcy projektu Play me – postawili na lotniskach (i innych miejscach publicznych) pianina, tak aby każdy kto ma na to ochotę mógł na nich zagrać. Aby zachęcić do tego, w swoiste tournee wybrał się zaproszony przez nich „podróżny”, pianista Maan Hamadeh, Libańczyk osiadły w Dubaju. Trafiłam na ciekawy film z jego występu na lotnisku imienia Ferenca Liszta z okazji Światowego Dnia Muzyki (to ciekawe, że to kolejna rzecz która nas łączy z Węgrami – w obu naszych krajach największe lotniska zostały nazwane imieniem największych kompozytorów romantycznych obu krajów, Liszta i Chopina). Artysta chwalił bardzo dobrą akustykę węgierskiego lotniska, przedstawiając swoją interpretację klasycznych węgierskich motywów. Jest tam i chyba najbardziej znana na świecie węgierska piosenka ludowa Tavaszi szél (wykonywał ją kiedyś sam Freddie Mercury), są Tańce węgierskie Brahmsa oraz II Rapsodia węgierska Liszta. Wszystko to w aranżacji, która z pianina wydobywa czasem dźwięki węgierskich cymbałów, niekiedy ocierając się o fałsz. Swobodna interpretacja ukazująca rozbuchane dźwięki węgierskiej muzyki ludowej i nią inspirowanej.