Szorty czyli krótko 22.03.2015

Węgierski Urząd ds. Konkurencji (GVH) uznał, że handlowy gigant Auchan naruszył ustawę o handlu i nałożył na sieć karę w bezprecedensowej wysokości 1 mld Ft za nieuczciwe praktyki stosowane wobec dostawców. Auchan tłumacząc się koniecznością wspierania promocyjnych cen, pobierał dodatkowe opłaty za wprowadzenie i utrzymanie ich produktów w swoich marketach, już po zawarciu umowy z dostawcą, oczywiście narzucając mu je jednostronnie i grożąc zerwaniem współpracy w razie odmowy. W wyniku dochodzenia urząd ujawnił, że w latach 2006-2011 sieć nakładała niedozwolone opłaty niezależnie od obrotów. Należy przyznać, że w toczącej się wojnie o handel nie przysporzy to handlowemu molochowi sympatii, tym bardziej że kiedy rząd rzucił pomysł zamykania sklepów, które nie wykazują zysku przez dwa lata z rzędu to Auchan protestował najbardziej, a teraz okazuje się że wykazując największe spośród sieci handlowych straty jednocześnie prowadził „ciągłą promocję” na koszt dostawców. Niezgodne z prawem działania były prowadzone nadal przez francuską sieć, pomimo tego że w 2012 roku GVH wydał podobną decyzję wobec holenderskiej sieci Spar.

Warto przypomnieć, że od 15 marca na Węgrzech obowiązuje zakaz handlu wielkopowierzchniowego w niedziele. Otwarte są małe sklepy, poniżej 200  (o nowych przepisach wspominałam w postach z 4 i 19 listopada oraz 17 grudnia). W centrach handlowych w niedziele otwarte są tylko kina i restauracje. Zakaz rozciągnięto również na zakupy online (tzn. towary zamówione w niedzielę przez internet dostarczone zostaną dopiero w poniedziałek). Od poniedziałku do soboty handel na zasadach ogólnych może odbywać się w godzinach 6.00-22.00. Péter Harrach z KDNP powiedział ostatnio, że za 2 miesiące należałoby ponownie przyjrzeć się nowym przepisom i zweryfikować je pod kątem wpływu na gospodarkę i społeczeństwo oraz ewentualnych poprawek. A tych od czasu przegłosowania ustawy w grudniu było już kilka (wciąż trwają  potyczki w sprawie funkcjonowania sklepów na stacjach benzynowych i ośrodkach wypoczynkowych). Minister Lázár stwierdził, że rząd przyjmie do wiadomości wyniki referendum jeśli takie się odbędzie – ale czy będą one dla niego wiążące?

Z ciekawostek – ostatnio w sieci pojawiła się przeróbka słynnego szlagieru z lat 40 Smutna niedziela ze słowami nawiązującymi do niedzielnego zakazu handlu.

Od 1 maja Air China będzie latać z Pekinu bezpośrednio do Budapesztu. Lot będzie odbywał się z międzylądowaniem w Mińsku. Połączenie ma być obsługiwane przez samolot Airbus A330-200, cztery razy w tygodniu.

BKK (Budapeszteńskie Centrum Komunikacji Publicznej) w uroczysty sposób powitało nowy hiszpański tramwaj. Program artystyczny na żywo transmitowała państwowa telewizja. Jednak już Napoleon zauważył, że od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok i ten krok zrobili artyści tańczący przy tramwaju. Taniec ten, co możecie zobaczyć na filmie, przypomina słynny taniec z rybami grupy Monty Pythona. Pojawiły się tez głosy, że przypomina scenę taneczną z filmu Grek Zorba, co nie wróży dobrze inwestycji.  Taniec z tramwajem.

Telewizja TV2 wyemituje 25 marca o godz. 3.00 (w nocy z wtorku na środę) film o imigrantach Urząd (Hivatal). Film pokazuje jak wygląda codzienność w biurze obsługi urzędu do spraw imigrantów. Twórca filmu, Viktor Oszkár Nagy przez pryzmat rutynowej pracy urzędników przedstawia kilka indywidualnych historii, stara się nie oceniać i decydować. Rzecz dzieje się w fikcyjnym urzędzie dla imigrantów, a materiału do filmu dostarczyły trwające blisko rok obserwacje i rozmowy przeprowadzone przez reżysera w urzędzie na ul. Budafoki. Podobne tematy porusza francuski film Samba znanego z Nietykalnych duetu reżyserów Nakache i Toledano, który od kilku dni możemy oglądać w węgierskich kinach.

Wybrano hymn tegorocznego festiwalu Sziget. Została nim piosenka Irie Maffia Easy As One Two Three. W 2014 roku był to utwór Together wykonywany przez Ivan & the Parazol, a  w 2013 hymn Szigetu Szabadon po węgiersku śpiewali Punnany Massif.

Pojawił się projekt nowego zegara, który stanie na placu Kálmána Szélla. Będzie to betonowy słup z cyfrowym zegarem, nawiązujący wyglądem do starego czasomierza, który stał się dla wielu mieszkańców obiektem kultowym. W związku z remontem placu projektanci uznali, że konieczna była też zmiana zegara i dostosowanie go do nowoczesnego wyglądu okolicy.

Reklama

Przygody Papierka czyli: Nie karmić posłów!

Oto historia Papierka. Papierek po czekoladzie Tibi (o historii tej legendarnej marki wspominałam we wpisie o firmie Stuhmer) okazał się być papierem prawdziwie wartościowym.

Początkowo wydawało się, że jak wszyscy jego bracia skończy jako śmieć i jedyne papiery wartościowe jakie spotka na swojej drodze życia to obligacje rządu greckiego. Nie dane mu jednak było trafić w ręce pracowników FKF dzielnie zbierających zawartość niebieskich kubłów po całym Budapeszcie. Niczym obywatel Piszczyk został wmieszany w politykę. Niesiony na rękach protestującego tłumu pracowników przemysłu tytoniowego trafił do Parlamentu i to do pierwszej ławy, niosąc przesłanie klasy pracującej. Na opakowaniu przyklejono bowiem zdjęcie dzieci proszących aniołka (bo to aniołek albo Jezusek, a nie Mikołaj czy Gwiazdor przynosi na Węgrzech prezenty na Gwiazdkę) o pomoc w ocaleniu miejsc pracy ich rodziców.

Papierek wiedział, że słodka czekolada, którą miał pod opieką będzie wspaniałą nagrodą dla tych polityków, którzy pomogą zatrzymać złe prawo. Był przekonany, że każdy kto na niego spojrzy, każdy kto spróbuje jego zawartości, każdy kto przeczyta przesłanie, zdobędzie się choćby na chwilę refleksji. Papierek leżał sobie tak na czerwonym pulpicie, w pięknej sali Orszaghazu, otulając całym sobą czekoladę. Był pewien, że mu się uda. O jak mało wiedział o twardym świecie polityki. Kiedy jej twórcy rzucili się w wir głosowań poziom cukru w ich krwi spadł do tego stopnia, że ich wódz rzucił się na bezbronną czekoladkę niczym wilk na jagnię, bez namysłu rozdzierając opakowanie zębami. Obok na swoją porcję czekał inny członek rządzącego stada.

Papierek był przerażony!. -A gdyby ktoś mnie zatruł? Z pewnością ktoś by wtedy wyciągnął jakieś brudy dotyczące mojego pochodzenia. Na pewno uznaliby mnie za ukraińskiego szpiega albo posądzili o kontakty z komunistycznymi związkami zawodowymi na usługach amerykańskich imperialistów. Przerażało go również to, że skuszony jego słodką zawartością polityk łamie prawo! Przecież marszałek zakazał spożywania jedzenia i napojów w tej pięknej sali.

Czekoladka została zjedzona, papierek porzucony, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Pokrzepiony czekoladą premier razem ze swym towarzyszem, nie zwrócili żadnej uwagi na wiadomość niesioną przez Papierka. Zrozumiał, że zawiódł. Po chwili nowe prawo zostało przegłosowane.

Jakiś czas później, sala opustoszała a Papierek leżał dalej na pulpicie. Pozbawiony swej słodyczy, rozdarty jak koszula Rejtana z obrazu polskiego malarza Matejki, zrozumiał, że przecenił swoje znaczenie. Razem z białymi kołnierzykami formatu A4 czekał aż zostaną sprzątnięci.  

Wtem do biurka zakradł się ktoś, kto jak się okazało miał się stać ojcem sukcesu Papierka. Poseł z opozycyjnej partii LMP cały czas wierzył w niego! Okazało się, że Papierek nie był sam, a jego prawdziwym powołaniem było zostanie gwiazdą ekranu. Wszystko zostało nagrane i trafiło do głównych wiadomości RTL i do sieci. To jednak nie był koniec historii tego sympatycznego Papierka. Z dnia na dzień dzięki swojemu nowemu managerowi jego medialne znaczenie zaczęło rosnąć, a dzięki udziałowi w a(u)kcji zorganizowanej na węgierskim portalu aukcyjnym jego wartość zaczęła dorównywać legendarnym złotym papierkom z historii o Willim Wonce, którzy przecież byli jego idolami (według biorących udział w aukcji był wart nawet 100 tys. Ft!). I tylko nie opuszczała go jedna myśl – w tamtej historii niegrzeczne dzieci zostały wymoczone w czekoladzie albo solidnie wyprasowane, a tu jakoś trudno o dobry morał całej historii…

Powyższa historia rozegrała się niestety w jak najbardziej realnym świecie  i wiąże się z ostatnimi głosowaniami w węgierskim Parlamencie 15 i 16 grudnia.

Te dwa dni przejdą do historii, bo Parlament nie bacząc na społeczne protesty przegłosował cały pakiet ustaw, które znacznie zmienią (utrudnią?) życie wielu Węgrów. Do ostatniego momentu wielu ludzi uważało, że posłowie Fideszu opamiętają się, że podejmą jakąś dyskusję o wzbudzających kontrowersje pomysłach, ale ostatecznie postanowili zdać się na prostą arytmetykę parlamentarną, która pozwala im nie liczyć się z nikim.

Wśród przegłosowanych w tych dniach pomysłów znalazł się m.in. ten o zakazie handlu w niedzielę dla sklepów o powierzchni powyżej 200 m² (wchodzi w życie od 15 marca 2015). Świat nie lubi próżni i sieci handlowe zapowiadają już ofensywę na rynku zakupów online. To może dodatkowo odbić się negatywnie na małych sklepikach bo jeśli użytkownik już raz zacznie kupować w takim sklepie to raczej sklepikarz go już nie zobaczy. Na zakupy internetowe stawia np. Tesco, a Spar i Auchan na rozwój sieci franczyzowej więc staną do bezpośredniej konkurencji z CBA. Ustawa nie dotyczy małych sklepików rodzinnych, państwowych trafik, stacji benzynowych, targowisk, aptek, sklepów w szpitalach, na lotnisku, dworcach kolejowych i autobusowych, hotelach i obiektach turystycznych. Duże sklepy będą otwarte wyjątkowo w niedziele w okresie przed świętami Bożego Narodzenia.

Protesty pracowników branży tytoniowej spowodowała z kolei ustawa, która nakłada specjalny podatek na firmy tytoniowe. Nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie to, że podatek obejmie tylko dwie z trzech firm. Trzecia jest nie tylko mniejsza, co pozwoli jej na uniknięcie podatku, ale przede wszystkim należy do węgierskich biznesmenów zaprzyjaźnionych z wpływowymi politykami.

Jednocześnie rząd zapowiada, że tego typu głosowania to nie jakiś specjalny prezent świąteczno-noworoczny, ale początek serii głosowań jakie będą trwały przez całą wiosnę. Obecna praktyka legislacyjna na Węgrzech zakłada, że pomysł zgłoszony przez osoby związane z Fideszem może zamienić się w ustawę w ciągu zaledwie kilku dni. Pewność ustawodawców co do takich metod podtrzymuje fakt, że członkowie trybunału konstytucyjnego zostali wymienieni na sympatyków.

Cała historia z papierkiem niestety ma pewne cechy bajki: jej prawdziwy bohater skończył pewnie tak jak wielu jego braci na śmietniku, a jego miejsce zajął inny papierek, który postanowił zrobić szybką karierę i duże pieniądze, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Mamy nadzieję, że uzurpatora spotka słuszna kara, ale w życiu już tak jest że często bohaterowie dobierani są z przypadku. Tak więc prawdziwy bohater nadal zaginiony w akcji! Nie wiadomo czy kiedykolwiek znajdziemy odpowiedzi na pytania: Gdzie jest właściwy Papierek? Czy Papierkowi udało się przeniknąć do kieszeni Orbana?

Supermarketom śmierć

Według jednego z nowych projektów ustawy, która miałby wejść w życie od 2018 roku, duże markety o obrotach przekraczających rocznie 50 mld forintów, a jednocześnie wykazujących straty przez 2 następujące po sobie lata działalności – nie będą mogły mieć w ofercie produktów szybkozbywalnych (np. artykułów spożywczych). Zmiana podyktowana jest tym, że duże zagraniczne sieci handlowe często pozwalają sobie na utrzymywanie sklepów oferujących bardzo niskie ceny i przynoszących całymi latami straty. Takie praktyki wykluczają z konkurencji małe i średnie węgierskie przedsiębiorstwa, prowadząc do ich upadku.

Jednocześnie parlamentarna komisja ds. gospodarki poparła projekt KDNP wg. którego w niedziele i święta otwarte mogą być tylko małe rodzinne sklepy o powierzchni poniżej 400 m2, gdzie właściciel jest jednocześnie sprzedawcą (projekt KDNP zakłada również wyparcie dużych sklepów z okolic zabytkowych centrów miast). Wg. Krajowego Stowarzyszenia Handlu ta zmiana przyniesie z sobą falę zwolnień, które mogą dotknąć nawet kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Potwierdził to już np. Spar, który po 25 działalności na Węgrzech co prawda nie zamierza wycofać się z rynku, ale w związku z niekorzystnymi dla dużych sieci zmianami planuje wstrzymanie inwestycji i liczne zwolnienia.

Nowe prawo handlowe ma uderzyć m.in. w bardzo popularne na Węgrzech Tesco, Auchan, Aldi, Lidl czy Metro (spośród zagranicznych sieci tylko Penny Market odnotowuje zyski). W ciągu 3 lat może dojść do całkowitego zniknięcia tych sklepów z rynku węgierskiego. Projekt KDNP odnoszący się do zakazu handlu w niedzielę cieszy się natomiast poparciem trzech węgierskich sieci CBA, COOP i Real. Do bojkotu tych wyraźnie faworyzowanych przez rząd sieci nawołuje nowa grupa na fb Kupujesz u Orbana? (Bojkott CBA & Coop & Reál). Na pytanie co z węgierskimi dostawcami CBA, administrator grupy odpowiada, że producenci nie powinni opierać się tylko na jednym odbiorcy i że konsumenci i tak będą kupować węgierskie towary, tylko w innych sklepach.

O ile można zgodzić się z pomysłami prowadzącymi do ukrócenia praktyk dumpingowych, stosowanych przez duże sklepy, to już ewidentne faworyzowanie wybranych sieci handlowych z powoływaniem się na ich węgierski rodowód przy dzisiejszej specyfice handlu jest nieuzasadnione. Zanim ktoś zacznie chwalić tę politykę Orbana, warto zwrócić uwagę, że oferta CBA i Coop opiera się w dużym stopniu na wyrobach słowackich czy czeskich – trudno więc mówić, że te sieci handlowe mają na celu wyłącznie dbanie o dobro węgierskiego producenta. W Tesco, Auchan czy Lidlu też jest wiele towarów węgierskich, ale co ważne i dla nas – sieci te sprzedają dużo produktów z Polski. Taka polityka będzie więc niekorzystna dla naszych rolników oraz producentów artykułów spożywczych, dotkniętych już i tak embargiem rosyjskim.

CBA i Coop to jakość porównywalna do PSS Społem, częściowo zmodernizowana ale nadal tchnie duchem komuny. Z kolei te małe, rodzinne firmy nie mają nic przeciw temu by oferować uzależnionym alkoholikom malutkie buteleczki z alkoholem, które ci drżącymi rękami wypijają zaraz po wyjściu ze sklepu. Taki klient to rzeczywiście jak rodzina, no i w niedzielę trzeba go obsłużyć.

Niedzielne zakupy

Koniec z niedzielnymi wycieczkami do hipermarketów i dyskontów? W najbliższym czasie rząd ma się zająć propozycją poprawki do ustawy zakazującej handlu w niedziele (z pewnymi wyjątkami – chodzi o sklepy poniżej 400 i funkcjonujące jako przedsiębiorstwa rodzinne). Projekt wyszedł od koalicjanta Fideszu, KDNP – partii chrześcijańskich demokratów. Ustawa miałaby zacząć obowiązywać od marca 2015 roku. Byłaby to kolejna próba przeforsowania bardzo niepopularnej zmiany. Po pierwsze, Węgrzy nie są zachwyceni faktem, że ktoś próbuje decydować kiedy mają robić zakupy na niedzielny obiad. W opinii publicznej przeważa przekonanie, że ilość czasu przeznaczonego w ciągu tygodnia dla rodziny nie zależy od dnia w którym robi się zakupy. Po drugie, propozycja pozostaje w sprzeczności z rządowym planem zwalczania bezrobocia i pobudzania gospodarki. I po trzecie: od razu pojawiły się domysły i pytania o wspomniane w propozycji wyjątki. Czyżby odnosiły się one do zaprzyjaźnionej sieci CBA?