Bardzo ciekawa informacja z zakresu architektury. Od dłuższego już czasu pojawiają się różne informacje dotyczące mających powstać w Parku Miejskim Városliget obiektów muzealnych. Początkowo traktowane z dużym dystansem, okazały się być jak najbardziej realne i jakiś czas temu pojawiły się już informacje o nowoczesnych budynkach muzeów, które mają zapełnić ten park. Teraz dowiadujemy się o kolejnym budynku muzeum, ale jakże odmiennym od tych futurystycznych wizji.
Muzeum Transportu to obiekt już istniejący na terenie parku. Powstał on co prawda w 1896 roku, ale w czasie wojny został mocno uszkodzony, tak że w chwili obecnej do resztki starego muzeum (pierwotnie zbudowanego w stylu eklektyczno-romantycznym wg. projektu Ferenca Pfaffa) pozbawionego części z monumentalną kopułą dołączono modernistyczną bryłę z metalu i szkła z której „wyjeżdżają” różne pojazdy, symbole techniki poprzedniego ustroju.
Nowy obiekt dla tego muzeum nie byłby niczym dziwnym, ponieważ przy tego typu ekspozycji dotychczasowa powierzchnia wydaje się niczym (pamiętajmy, że tu pokazuje się samoloty, lokomotywy i tego typu sprzęt – do tej pory muzeum było skazane w większości na prezentację modeli).
Zwyciężyła jednak niezwykła dość koncepcja odbudowy obiektu w jego pierwotnej formie. Dodatkową powierzchnię postanowiono znaleźć pod ziemią (3000 m2).
Krytycy mówią o zbyt małej powierzchni nowego muzeum oraz o tym, że nikt nie ma pomysłu na to gdzie ma się ono podziać w trakcie przewidywanego na trzy lata remontu. Inna sprawa, że do tej pory muzeum nie grzeszyło atrakcyjnością i innowacyjnością, co mogło razić szczególnie wobec prezentowanej treści.
Miłośnikom polskiej techniki polecam zwiedzenie tego muzeum póki jest otwarte, bo dotychczasowa prezentacja skupiona była na czasach gdy ciężarówki Csepel miały kabiny Starów i Jelczy, a motocykl Pannonia był dobrze znany fanom motoryzacji nad Wisłą. W dotychczasowej formie muzeum będzie otwarte do 15 kwietnia 2015.
Choć projekt architektoniczny wskazuje wręcz na regres i nie wróży dobrze nowoczesności ekspozycji, to ja jednak cieszę się, że oto na Węgrzech zaczyna dostrzegać się np. piękno secesji. Czy ten nowy trend pozwoli na uratowanie przepięknych secesyjnych kamienic, jakich w Budapeszcie jest pełno? Gdy ostatnio zwiedzałam Pragę, z wielką zazdrością patrzyłam na to jak tam udało się odrestaurować secesyjne budynki, podczas gdy w Budapeszcie albo nikt się nimi nie interesuje albo remonty prowadzone są tak, że gdy z jednej strony remont jest kończony to w zasadzie od drugiej można już go rozpoczynać od nowa (np. dworzec Keleti).
Nie mogłam również zrozumieć łatwości z jaką różnym szemranym biznesmenom udawało się wyburzać piękne stare budynki by w ich miejsce stawiać mieszkalne klocki i obojętności nawet wśród dobrze wykształconej części społeczeństwa. Ważne jest także, aby zacząć bronić secesji zanim pożre ją ocieplanie budynków (na całe szczęście do tej pory Węgrzy byli daleko w tyle z wdrażaniem europejskich norm energetycznych). Ten powrót do zdobnej architektury z przełomu XIX i XX wieku widoczny też w przepięknie odrestaurowanym Eiffel Palace pozwala mieć nadzieję.
Tak np. odremontowano fasadę dawnej łaźni Hungária fürdő (obecnie mieści się tu hotel).

A oto kilka zdjęć, jakie udało mi się zrobić przepięknemu budynkowi Hungária fürdő w roku 2006, w momencie jego agonii. Mogłoby się wydawać, że nic takiego się nie stało bo dziś możemy podziwiać jego odrestaurowany front. Niestety na skutek działań zagranicznych właścicieli, którzy nie bronili go przed dewastacją przez bezdomnych i pseudo-artystów zniszczone zostały unikatowe wnętrza wykonane z ceramiki Zsolnaya. Fakt że uratowano jego fronton to i tak zasługa wielu entuzjastów Budapesztu z czasów secesji, nie tylko węgierskich.