Kosowscy imigranci zalewają Węgry

W ostatnich dniach węgierska policja odnotowuje coraz więcej przypadków nielegalnego przekraczania granicy serbsko-węgierskiej przez imigrantów z Kosowa chcących przedostać się przez Węgry do Niemiec, Austrii lub Szwajcarii. W samym styczniu było to 10 tys. osób, choć nieoficjalnie mówi się, że to tylko 20% uciekinierów z Kosowa, a reszcie udało się przedostać na Zachód bez zatrzymania na Węgrzech. 1 stycznia policja zatrzymała 118, 2 stycznia 134 osoby, 30 stycznia było to już 1400 osób. W ciągu kilku ostatnich dni dziennie kilkuset nielegalnych imigrantów przekracza zieloną granicę w okolicach Röszke, Mórahalom i Ásotthalom. Dla porównania, w całym 2013 roku było to 6000 osób. Kosowscy Albańczycy masowo uciekają z kraju, w którym rządzi korupcja, bezrobocie i zorganizowana przestępczość.

W wioskach i na bocznych drogach na południe od Szegedu każdego dnia pojawiają się nowe, większe bądź mniejsze grupy, które pokonały pieszo zieloną granicę, pod osłoną nocy przechodząc przez rowy z wodą i kontynuując swą drogę przez okoliczne lasy. Ich droga z Kosowa prowadzi przez Belgrad (Kosowo opuszczają ponoć dziennie dziesiątki autobusów) gdzie przesiadają się na autobus do Suboticy (węg. Szabadka). Na terytorium Węgier przedostają się np. w miejscu gdzie autostrada Szabadka-Horgos zbliża się na odległość kilkuset metrów do granicy.

W piątek policja donosiła o łącznej liczbie 1269 osób zatrzymanych tego dnia w południowej części komitatu Csongrad; wśród nich 1222 osób to Kosowianie, 6 Syryjczyków, 14 Pakistańczyków i 16 Afgańczyków – wszyscy poprosili o status uchodźcy. Ale zanim wydana zostanie decyzja wielu z nich pewnie zdąży znaleźć się w Niemczech. Wieczorem o 17.30 w Ásotthalom w południowych Węgrzech zatrzymano największą grupę – 153 Kosowian. W sobotę rano znów pomiędzy miejscowościami Mórahalom i Ásotthalom widziano wiele grup 5-10 osobowych, są wśród nich małe dzieci (w sobotę łącznie zatrzymano 1022 osoby, z czego 991 to Kosowianie, 18 Afgańczycy, 7 Irakijczycy, 3 Kubańczycy, 2 Syryjczycy i 1 Somalijczyk (dane ze strony police.hu).

Ludzie ci decydują się na podróż całymi rodzinami pomimo zimna i pogarszającej się pogody. Przewagę stanowią mężczyźni w wieku 20-30 lat, ale jest też dużo kobiet z małymi, często kilkumiesięcznymi dziećmi. Portal Origo przytacza historię rodziny z ośmiorgiem dzieci koczującej na dworcu Kelenfold w Budapeszcie. Ojciec rodziny, Ahmed nie posiadający żadnego fachu i nie znający żadnego obcego języka (tylko nieliczni potrafią powiedzieć parę słów po angielsku) z pomocą tłumacza mówi dziennikarzom, że wolałby znaleźć się choćby z powrotem w Kosowie, byleby skończyła się już ta udręka. Kilka dni temu na dworcu kolejowym w Gyor zatrzymano grupę 250 osób, wszyscy mieli ważne bilety kolejowe do Wiednia, ale nie posiadali przy sobie żadnych dokumentów.

Sytuacja w miejscowości Ásotthalom na południu Węgier staje się dramatyczna. Niektórzy mieszkańcy pomagają, szczególnie rodzinom z dziećmi, np. zapewniając jedzenie. Jednak większość zaczyna się obawiać o swoje bezpieczeństwo. Imigranci pukają w nocy do drzwi, koczują w ogrodach rozpalając ogniska, pozostawiając po sobie góry śmieci, zużyte, przemoczone ubrania, podarte dokumenty. Granica nie jest w ogóle kontrolowana, w zasadzie każdy, nawet terrorysta, może się przez nią przedostać czy przemycić broń. Exodus kosowskich Albańczyków trwa już od kilku miesięcy, jednak teraz zjawisko nasiliło się na niespotykaną dotąd na Węgrzech skalę.

Od czasu ataków na redakcję satyrycznego pisma w Paryżu, premier Orban dużo i chętnie mówi na temat konieczności zaostrzenia kontroli granicznej w Unii Europejskiej. Węgrzy jednak kilka lat temu zlikwidowali straż graniczną jako taką, a jej obowiązki przejęła policja, choć jako państwo posiadające granice z państwami niebędącymi w Unii Europejskiej zobligowani byli do zapewnienia odpowiedniej kontroli, tak jak to ma miejsce na polskiej granicy. Jest to dla mnie o tyle niezrozumiałe, że o ile mi wiadomo to kraje będące na zewnętrznej rubieży Unii otrzymały środki na cel ochrony wspólnych granic. Przyznać trzeba, że likwidacji straży granicznej oraz włączenia jej w struktury policji dokonał poprzedni premier i pamiętam, że antyrządowe demonstracje w tamtym czasie były „zabezpieczane” także przez sprzęt należący wcześniej do straży granicznej. Jak widać wejście Rumunii i Chorwacji do UE i postępy w akcesji Serbów doprowadziły do tego, że węgierskie władze chyba przedwcześnie uznały granicę z Serbią za kolejną bezpieczną, wewnętrzną granicę Unii. Pytanie kto teraz ma posprzątać cały ten bałagan: Węgrzy czy Serbowie?

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s